Witam ponownie po dłuższej
przerwie! Zanim zaczniemy na nowo zgłębiać tajniki języka ślimaków, podzielę
się z Wami wiadomością o nowym blogu, który próbuję aktualizować (mettre à jour)
równolegle i póki co z lepszym skutkiem niż ten tutaj... Zapraszam zatem również na
pausecafe-now.blogspot.com – poniżej mała próbka tego, co można tam znaleźć...
Któregoś wieczoru zastanawiałem
się co by tu zrobić, żeby rozwijać się językowo w trochę innym kierunku niż obecnie.
I z tą myślą się przespałem, bo jak wiadomo: ‘La nuit porte conseil’. I
wydumałem, że najlepiej będzie, jeśli wrócę choć na chwilę do tłumaczeń, ale
takich, które będą przyjemne i dość zabawne, ale przede wszystkim krótkie (z
racji nabytego i nieleczonego braku czasu). Rzeczywiście, jest z tym trochę
zabawy, ale samo stworzenie Warunków korzystania z serwisu, zwanych
Conditions Générales d’Utilisation (w skrócie CGU) to była droga przez mękę
(parcours du combattant)1. I z tego miejsca dziękuję za pomoc mojemu Przyjacielowi
i Mentorowi jednocześnie – GRAND MERCI, AMIGO !
Tak przy okazji: pamiętajmy, że
polskie mentor ma identyczny odpowiednik we francuskim (mentor), ale nigdy,
przenigdy nie możemy go pomylić z podobnie brzmiącym menteur (kłamca).
I jeszcze na koniec smaczek
kulturowy odnośnie dzisiejszego tytułu – mało znany jest źródłosłów tego wyświechtanego
zwrotu, zatem donoszę (co wrażliwsze osoby uprasza się o natychmiastowe
zaprzestanie lektury), że w czasach średniowiecznych pozdrawiano się
w ten sposób wyrażając troskę o prawidłowość wypróżniania interlokutora. Nie
zapominajmy bowiem, że głównym wyznacznikiem stanu zdrowia była wtedy częstotliwość i łatwość wydalania, stąd też owo troskliwe i
pełne empatii zapytanie.
Tyle na dziś, mam nadzieję, że u
Was wszystko idzie... yyy... zgodnie z planem.
1 w
wersji nieco bardziej potocznej powiemy ‘usine à gaz’, czyli trudne, złożone i
niewdzięczne w jednym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz